Akcja Rykowisko dla jeleni, nie dla myśliwych w Białowieży. :) W dużym skrócie, uczestnictwo polega na wstawaniu o 3 w nocy, wsiadaniu na rower...

...i szukaniu jeleni w lesie ;) Słychać było je prawie czas (super!), acz zobaczyć - to już zupełnie inna kwestia! W ciągu 2 dni pobytu mi się nie udało...

W ciągu dnia było z kolei odsypianie, integracja i wegetariańskie żarcie.

A nawet okazyjnie pokaz filmowy ;)

No i wieczorem znów czatowanie na łąkach. :)

Skoro już byliśmy w tym rejonie, to zrobiliśmy też piękną trasę wschodnią granicą Polski (trochę podobną do tej, którą robiliśmy na wiosnę).

Większość czasu jedziemy polami. Co parę kilometrów mijamy małe wioski z pięknymi chatkami.

Turystów praktycznie zero (spotkaliśmy jednego rowerzystę przed 2 dni). A wszyscy tubylcy byli przekonani, że możemy być co najwyżej z Białegostoku. Na Olsztyn/Gdańsk przewracali trochę oczami :)

No więc tak jedziemy sobie przez to pole...

...a tu nagle takie coś :)

Mega klimatyczne miejsce! Opuszczone, kolejowe przejście graniczne.

Perły architektury :)

U Pani Heleny, na kawie.

Pani Helena zainteresowała się nami z powodu naszego zainteresowania jej psem.

Zaprosiła nas na kawę i opowiadała o swoim mężu ;)

A pieska chciała nam oddać.

Ale się nie zdecydowaliśmy.

Choć Ewelina była blisko złamania się ;)