Sylwester na Ukrainie
Tym razem sylwestrowe namiotowanie odbyło się w Czarnohorze :) Chatka u Kuby i okolice. No i -20 stopni.
Chatka klimatyczna, choć niestety w tak intratnym terminie wypełniona po brzegi (i dużo bardziej płatna niż zazwyczaj).
W okolicach sporo szlaków, a w bezpośredniej okolicy nawet trochę lekko przetartych (prawdopodobnie wyłącznie za sprawą "wypełnienia po brzegi" chatki).
Ukrainę pod namiotem wymyśliła Karolina. Właściwie to wymyśliła Rumunię pod namiotem, ale zmieniliśmy na Ukrainę. Ostatecznie pojechało nas dwie dziewczyny i dwóch facetów.
Przyjechaliśmy tu dzień lub dwa przed sylwestrem, lecz samego sylwestra zaplanowaliśmy spędzić nie w samej Chatce Kuby, lecz pod namiotem (rzecz jasna).
Choć słoneczność niestety odbiła się na temperaturze. Tego ranka już -17, a na sylwestrową noc prognozy przewidywały -21. Trochę się kitramy, ale idziemy ;)
Oryginalny plan był taki, że idziemy na południe na "główną grań" (m.in. na Popa Iwana). Niestety poprzedniego dnia zrobiliśmy sobie tam spacerek i stwierdziliśmy, że nie bardzo - ani tam iść za bardzo nie szło, ani lasu nie bardzo, a spać w zadymie przy -20 to tak niekoniecznie.
Poza tym, patrząc na mapę stwierdziliśmy, że z pasma Kostrzycy widoki powinny być dużo lepsze, niż z samego Popa Iwana i okolic. I podobno dobrze stwierdziliśmy, bo podobne komentarze właśnie wyczytałem "na internetach" ;> Więc Karolina nie obrażaj się! ;)
Inna ładna chatka, którą mijamy po drodze. Nie idziemy żadnym szlakiem, właściwie to trochę na azymut idziemy. Jest pięknie!
Wydawała się być własnością turystów, albo zrobiona pod turystów, ale nic o niej nie wiemy, a szkoda... Miejsce wydawało się, co prawda tylko z zewnątrz, ale dużo bardziej urokliwe, niż Chatka u Kuby.
I miało nawet akcent polski! "Polska Dyrekcja Ubezpieczeń Wzajemnych" to nasze byłe PZU :)
Zamysł był taki, że skoro ma być -20 stopni, a ja mam śpiwór optimum bodajże -6, to może fajnie byłoby mieć jednak jakieś ściany w okolicy. Chatka służyła w okresie letnim pasterzom (sądząc po zapachu, jako wytwórnia serów), ale zimą była opuszczona.
Niestety, oględziny chatki wykazały, że gęstość pokrycia ścian ścianami była niewystarczająca. Cóż było robić - przegłosowaliśmy Karolinę i poszliśmy szukać "dobrego lasu"...
...zaopatrzywszy się najsampierw (drogą zapożyczenia u nieobecnych wytwórców sera) w ów oto przydatny zimą osprzęt.
No i sylwester :) Rozchajcowaliśmy tak, że można było się spocić w tych -20 stopniach :) A na kolację - carbonara!
Ponownie w Chatce u Kuby. Grill się pali. A w chatce grają i śpiewają. Lokatorzy nie byli tylko z Polski, było też sporo ukraińskich grajków.