Tego dnia były półfinały mistrzostw świata w siatkówce, więc uzależnieni Mikołaj z Grzybem postanowili, że wysiadamy z pociągu wcześniej (w Żywcu) oglądamy mecz i dopiero potem jedziemy w góry. To już po meczu, w Korbielowie Dolnym.

Mimo, że grudzień - śniegu nie ma - tylko szron. A poza tym niemal wiosna.

Babia góra z podejścia na Pilsko

Widok na Tatry z okolic szczytu

Zajebista jest ta Inwersja ;)

To już szczyt (Pilsko)

Piwo ze Słowacji idzie.

A Grzyb kupił jeszcze oryginalnego oscypka z Warszawy ;)

Nocleg na "złowieszczym" polu namiotowym SKPB

Dzień 2.

Mikołaj z kawałem wołu

Taa... a tutaj przekroczyliśmy sobie granicę. Nic by w sumie w tym nie było złego, gdyby nie to, że nie wziąłem ze sobą dowodu osobistego. Ale co tam...

Jakaś kurde elektownia atomowa??

chyba faktycznie jakaś elektownia była, bo drzewa nie przeżyły ;)

Gdy robiłem to zdjęcie, zaczynał się właśnie finał (polska-brazylia). W schronisku okazało się, że nie odbierają polsatu... No więc słuchaliśmy radia (nawet ja się trochę wcięgnąłem, heh)

o taki stabilny grunt mieliśmy ;) a tak serio to bardzo rzadko

Przełęcz pod babią górą

No i seria zdjęć z zachodu słońca na babiej

Znów Tatry, tym razem z Babiej Góry

Wracaliśmy przy świetle księżyca (w ogóle sporo chodziliśmy w nocy, bo dzień za krótki)

Genialne kolory wyszły :)

Chodziliśmy jeszcze tej nocy jakieś 3 godziny. Zdjęć niestety nie ma.

Dzień 3.

(Tatry z Śmietanowej Hali)

i tam na dół zaraz schodzimy niestety